wtorek, 16 września 2014

Kiedy włosy są dla Ciebie, a kiedy już nie

Będąc na urlopie zastanawiałam się nad swoimi włosami. Jakie są już długie, czy dalej zapuszczać, czemu się puszą, dlaczego się nie kręcą itd.. I do czego doprowadziły mnie te rozważania? A no do tego, że palnęłam się w czoło i pomyślałam: daj sobie siana. Moja przygoda z włosomaniactwem trwa już ponad dwa lata i wiele w tym czasie się zmieniło.
Z włosów mocno wycieniowanych i ledwie do ramion udało mi się uzyskać włosy do połowy pleców i prawie całkowicie zejść z cieniowania. Moja wiedza na temat kosmetyków także znacząco urosła. Wiem co służy moim włosom a co nie, co się najlepiej sprawdzi przy danej pogodzie, a czego unikać. Prawie non stop używałam (i nadal używam) tylko drogeryjnych kosmetyków lub naturalnych produktów (tak-chodzi o koszta), a moje włosy stały się miękkie, lśniące i nawilżone.

Czytając  wiele blogów i dyskusji na forach udzieliła mi się pewna "obsesja".  Długo zastanawiałam się czy wycieniować włosy, ale tego nie zrobiłam bo przecież tak długo zapuszczałam, bo szkoda, bo cieniowanie jest złe dla słabych końcówek. Chciałam zrobić pasemka-nie zrobiłam bo farby fryzjerskie są be, bo farbowanie jest złe itd. itp. Włosy rozpuszczałam rzadko no bo niezwiązane (królewski koczek ślimaczek ;) szybciej się niszczą, a przecież połamane/ rozdwojone końce oddalają nas od włosów idealnych.
Jasne, to dobrze, że dbamy o swoją czuprynę w końcu która z nas nie chciałaby mieć zdrowych i pięknych włosów? Jednak łatwo się w tym zatracić, łatwo rezygnować z ulubionej fryzury sugerując się samymi tylko włosami.

Wydaje mi się że trzeba przynajmniej od czasu do czasu podejść do tematu z dystansem. Chcesz zmienić fryzurę? Zrób to. Masz ochotę iść w rozpuszczonych włosach mimo trzaskającego mrozu i wełnianego szalika? Zrób to. Włosy to "tylko" włosy i one są dla nas a nie my dla nich :) Nie dajmy się zwariować w końcu co ta za przyjemność mieć ładne włosy skoro ciągle są w ukryciu.

A na koniec moje włosy po podcięciu końcówek i wyprostowaniu. Zrobiłam także z przodu pazurki dzięki czemu łatwiej mi osiągnąć artystyczny nieład przy upięciach :) Na drugim zdjęciu włosy po myciu :)


9 komentarzy:

  1. Pewnie, nie ma co popadać w paranoję ;)
    Ja niedawno kupiłam lokówkę i kiedy na ważniejszą okazję mam ochotę zrobić loczki, robię ;)
    Warto dbać i pielęgnować, problem, kiedy włosy i myślenie o nich staje się obsesją ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja początkowo stawiałam przede wszystkim na pielęgnację i nie przykładałam uwagi do stylizacji. Teraz się to zmieniło i włosy mam po to żeby wyglądały dobrze i dodawały mi uroku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie tak. Ja tez gdy wpadam czasem w błędne koło ochrony włosów przed światem zewnętrznym a potem rozpuszczanie ich jedynie do mycia to zaczynam się zastanawiać czy to nie przegiecie:D a przecież prawda jest taka ze przed wlosomaniactwem nasze włosy przechodziły koszmarki tak wiele razy ze myśląc tak jak teraz to powinnyśmy ich już nie mieć, a przecież są:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się aż tak nie przejmuje tym że trzeb włosy spinać itd. Mam włosy kręcone spinanie ich po każdym myciu byłoby grzechem, żal mi spinać pięknych loków no bo końcówki, szalik, mróz. Pielęgnacja jest ważna i jesli jest dobra nie ma się czym przejmować, a końce i tak trzeba co jakiś czas ściąć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację :) Nie dajmy się zwariować :) Takie przestrzeganie zasad to jest złe tamto złe tego nie robię i tak natrętnie całe życie to obsesja :) Ja szanuje moje włosy ale uważam, że raz za czas użyta prostownica ich nie uśmierci :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się całkowicie ;) Jeżeli miałybyśmy już te idealne włosy, a nie mogłybyśmy ich rozpuścić, to jaki jest tego wszystkiego sens, skoro nie można się niby pochwalić :D
    Moim zdaniem dbanie o włoski jest ważne, ale nie należy popadać w paranoję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nienawidzę kiedy moje włosy się falują! :P
    ----------
    blond-pielegnacja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń