niedziela, 4 stycznia 2015

Session?- don't panic!

Styczeń i luty są tymi magicznymi miesiącami, kiedy nagle wszystko musi być na wczoraj, a doba ma nagle godzinę a nie 24. Można to na szczęście wszystko "ogarnąć" i przedrzeć się przez stertę notatek i obliczeń :)

Kiedy macie problem z mobilizacją lub organizacją czasu, warto zacząć całkowicie od podstaw:

1. Wypisz daty egzaminów, kolokwiów, terminy oddania projektów, referatów itp.

Polecam zrobić to zarówno chronologicznie z uwzględnieniem stopnia trudności. Egzaminy są u mnie zawsze na końcu ponieważ są dopiero w sesji, a wcześniej zaliczam prawie wszystko w kolokwiach. Na równi z tym zawsze są projekty ponieważ pochłaniają ogromną ilość czasu i sprawiają najwięcej problemu (zwłaszcza jak nie wiem jak liczyć-nie policzysz A to i nie możesz policzyć B)

2. Zacznij już dziś. 

Niestety- bez pracy nie ma kołaczy. Nie umiesz się zmusić dzisiaj? Pamiętaj-jutro będzie gorzej. A potem już z górki. Człowiek pewnych rzeczy nie przeskoczy- po co siedzieć po nocach skoro możesz poświęcić minimum dziennie i mieć potem mniej roboty?
Warto tu zaznaczyć, że nie koniecznie trzeba kierować się czasem. Ja przykładowo nie mówię sobie: "Dzisiaj posiedzę ze dwie godzinki." Wole podejść do tego praktycznie np. "dzisiaj policzę do tego momentu, a jutro zacznę rysunki." Dzięki temu nie wyskakuje mi w głowie okienko z napisem "NIE CHCE MI SIĘ" bo podświadomie nie zmuszam się do wielogodzinnego ślęczenia- pozostawiam sobie możliwość zrobienia przerwy, lub przeniesienia części pracy na jutro jeśli z jakiegoś powodu nie dam rady policzyć dzisiaj.(Bo np. nie jestem pewna wzoru itp.) 

Tak samo z teorią-zazwyczaj liczę ile mam notatek/ wykładów/ tematów sprawdzam ile zostało dni do egzaminu i dzielę jedno przez drugie co daje ilość wykładów jakie muszę przerobić w ciągu jednego dnia :)

3. Praca, dom, dziecko, kot, nauka i wszystko inne

To na prawdę da się pogodzić! Oczywiście są rzeczy ważne i ważniejsze i każdy sam musi podjąć decyzję w pewnych sytuacjach. Jeśli długo dojeżdżasz do pracy, albo siedzisz w kolejce do lekarza to zgraj sobie materiały na telefon lub tablet. Można też zrobić zdjęcia i zamiast gapić się w okno, czytać np. o prawie budowlanym :)
Tak wiem- nie każdy ma podzielność uwagi jak Napoleon. Ja najlepiej uczę się jak jestem sama w domu bo mogę sobie pogadać na głos, pochodzić po domu albo porzucać zeszytem, a jak do tego jestem wyspana, zdrowa i najedzona to już w ogóle luz blus :) Jak jest w rzeczywistości dobrze wiecie, ale wierzcie mi- nawet czytanie czy przeglądanie tekstu pozostawia jakiś ślad w Waszej głowie.

 4. Znajdź swoją metodę

Każdy lubi uczyć się inaczej,a wszystko rozbija się o znalezienie swojego "stylu". Jeśli dużo pamiętasz ze słuchu warto czytać notatki na głos, jeśli jesteś wzrokowcem to oczywiście warto na notatki się gapić lub rysować/pisać kluczowe informacje. Ważne jest to czy lepiej Ci się uczy z zeszytu czy z komputera, wolisz swoje notatki czy cudze? Popróbuj, potestuj, a kiedy znajdziesz swoją metodę to z pewnością nauka pójdzie choćby minimalnie szybciej lub przyjemniej :)

A Wy macie jakieś sposoby na przebrnięcie przez sesję? :)

5 komentarzy:

  1. Pamiętam swoją pierwszą sesję i kompletną panikę przed miliardem egzaminów. Obecnie zauważam, że najlepszą metodą jest systematyczność, a nie zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda niestety niewielu jest takich co są systematyczni przez cały semestr :)

      Usuń
  2. Właśnie tu trafiłam, bo pojawiło mi się okienko "Nie chce mi się" i zaczęłam przeglądać blogi. :P
    Ok, zaraz się zabieram do pracy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze mam problem z tym, żeby zacząć, a kiedy już się zabiorę za naukę to i tak jest za mało czasu, żeby dostać 5, więc zadowalam się tym, że nie mam poprawek:) Z twoimi radami zgadzam się w 100%, ale niestety nie potrafię się do nich zastosować już od ponad 3 lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, ja również znam te problemy, lecz wydaje mi się, że dosięgają one każdego

    OdpowiedzUsuń